Praca zdalna jest modna i ma wiele zalet. Przynosi oszczędności. Daje komfort wykonywania obowiązków w wybranym miejscu. Możesz być wirtualna asystentką, e-tutorką, telemarketerką lub redaktorką. Pewnie wyobrażasz sobie siebie jako wirtualną nomadkę, zawzięcie stukającą w klawiaturę pod palmami i z drinkiem pod ręką. Przed oczami roztacza się wizja workation w jakimś egzotycznym miejscu. Takim, wiesz, wartym Instagrama.
Spis
Dla kogo pisze copywriter?
Być może przyszło Ci do głowy, by właśnie pisać za pieniądze. Nie mam jednak na myśli książki, a teksty typowo użytkowe. Cele są szczytne – ktoś prowadzi wartościowy biznes i chce, by kochająca słowa osoba o nim opowiedziała tak, by wzrosła sprzedaż. Ty jesteś w tym dobra, więc podejmujesz się zadania i na tym zarabiasz.
Ktoś szuka danego produktu lub usługi i dowiaduje się od Ciebie, gdzie może je znaleźć. Przy okazji zyskujesz wolność wyboru i możliwość pracy z każdego miejsca na świecie. Uczysz się, by być jak najlepsza. Ale same zasady pozycjonowania to nie wszystko. Kluczem jest odpowiedź na pytanie: Dla kogo piszesz? I wcale nie jest taka oczywista.
Jestem copywriterem, czyli kim?
Na początek wróćmy do definicji. Powtórzmy: Copywriterka zajmuje się redagowaniem tekstów użytkowych na zlecenie. Ale nie byle jakich tekstów. Chodzi o takie, które skutecznie budują pozytywny wizerunek firmy i zwiększają sprzedaż. A to znaczy, że muszą być przyjazne dla Czytelnika, pozbawione błędów, zawierające sprawdzone informacje i właściwie dobrane słowa kluczowe.
Zleceń szuka ona na dedykowanych grupach na Facebooku, forach, specjalistycznych serwisach, jak Useme, albo przez polecenia. Może prowadzić własną działalność gospodarczą (i wystawiać fakturę VAT), współpracować na zasadzie B2B (Business to business), podpisywać umowę o dzieło lub umowę-zlecenie. Bywa, że jest etatowcem. Możliwości jest mnóstwo. Dla kogo więc stukać za pieniądze w klawiaturę?
Klient
Pierwszą i oczywistą odpowiedzią jest: „Klient” bo przecież to od Niego masz zlecenie. On sprzedaje i określa swoje oczekiwania. Z Nim negocjujesz stawkę. I oczywiście to wszystko prawda. W końcu nas zatrudnia. Chce się zareklamować a więc Twój tekst musi wpisywać się w określoną strategię marketingową.
Oprócz tego musi być oczywiście przyjazny wyszukiwarkom i dobrze się czytać. On określa swoje oczekiwania i formę współpracy, Ty stawkę za 1000 zzs. Jeśli obie strony są zadowolone – dochodzi do podpisania umowy zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Pozornie więc na tym powinny zakończyć się obecne rozważania. Pozornie, bowiem to tylko część odpowiedzi.
… i Klient
Zastanów się jednak przez chwilę, czy czegoś nie pominięto. Bo moim zdaniem coś umknęło. Kto przecież czyta Twoje teksty? Robaki Google? Klienci? Oczywiście też. Ale jest jeszcze ktoś. Ktoś przecież przekopuje się przez wyniki wyszukiwania, poszukując organizacji eventowych, damskich sukienek, okularów czy innych ubranek dla dzieci. Tak, masz rację, To Klient docelowy. To jemu ma spodobać się Twój tekst. I to na tyle, by zamówił danych produkt.
Żeby dobrze pisać, musisz wiedzieć, kim jest, jak szuka i czego oczekuje. Jeśli nie wywindujesz artykułu na pierwszą stronę wyników wyszukiwania Google – prawdopodobnie nigdy nie dowie się o istnieniu firmy, którą reklamujesz. Tylko błagam, nie twórz „pod SEO” niegramatycznych koszmarków. Algorytmy są coraz mądrzejsze i nie ma takiej potrzeby. A czytać będzie przecież żywy człowiek a nie robot.
Dbaj o obu
Brutalna jest taka, że trzeba spełnić oczekiwania obu grup. Doprowadzić do tego, że poszukujący przedmiotu lub usługi oraz ich producenci spotkają się i dokonają satysfakcjonującą obie strony transakcji. Tak naprawdę to nie taka bułka z masłem. Ale warto.
Coś zdecydowanie nie dla mnie ale podeślę przyjaciółce ten artykuł